Spotkanie Zarządu ZPDiWR z niemiecką firmą Energy Master prężnie wchodzą na polski rynek, rozwijając gałąź biogazowni i biometalowni
Posiedzenie otworzył prezes zarządu ZPDiWR Roman Wiatrowski. Powitał przybyłych na spotkanie przedstawicieli dwóch firm, czyli Krzysztofa Błaszkiewicza, prezesa zarządu BluHolding, oraz Michała Brateusa, kierownika ds. sprzedaży firmy Energy Master Sp. z o.o.
Michał Brateus rozpoczął od przedstawienia firmy, która prężnie wchodzi na polski rynek, rozwijając gałąź biogazowni i biometalowni. Energy Master posiada gotowy model biznesowy wraz z finansowaniem i długotrwałą relacją z rolnikiem.
Biogazownie energetyczne mają w najbliższej przyszłości dość mocno rozwijać się w Polsce. W krajowym planie energetycznym i ochrony środowiska szacuje się, że do 2040 roku produkcja biogazu wyniesie około 3 mld metrów sześciennych. „Zakłada się powstanie 13 instalacji, byłoby to około 2 000 biogazowni, które firma ma zamiar postawić”. Firma oferuje kompleksowe usługi związane z bioenergią. To rozwiązanie wygrywa, ponieważ powoli odchodzi się od węgla.
Energy Master współpracuje z niemieckimi firmami, które mają w swoim portfolio realizację około 500 biogazowni na terenie Bawarii i południowych Niemiec.
Przewaga Energy Master nad innymi polega na tym, że firma nie chce tylko i wyłącznie postawić biogazowni, ale także zapewnić rolnikowi szkolenia, obsługę, serwis oraz kontrakt na odbiór biogazu na 10 lat. Do biogazowni można wrzucić wszelkie odpady organiczne. Firma bazuje na tym, aby było to przynajmniej 30% odchodów zwierzęcych. Energy Master skupia się na tym, aby obornik przerabiać na biometan.
Firma wygrywa również technologią opatentowaną przez Niemców. Bakteria przeprowadza cały proces uwalniania metanu w 30°C, a nie w 50°C. W związku z tym zapotrzebowanie na energię jest mniejsze. Biogazownie do 500 kW nie potrzebują specjalnych warunków, traktowane są jako budynki gospodarcze. Energy Master skupia się na takich małych biogazowniach, aby „rolnik samowystarczalnie mógł ją zapełniać i obsłużyć, stworzyć zamknięty obieg dla swojego gospodarstwa, produkować dla siebie energię”.
Firma ma przewagę również nad fotowoltaiką, ponieważ jest w stanie dostarczać energię przez cały dzień, a nie tylko w słoneczną pogodę.
Firma zajmuje się wszystkim od początku. Potrzebuje „chętnego rolnika, który zostaje poddany analizie, czy spełnia warunki na dotację”. Energy Master oddaje biogazownie pod klucz; jedyne pieniądze, które rolnik musi wyłożyć, są to pieniądze, aby uzyskać zgodę przyłączeniową. Przy 500 kW jest to około 15 000 zł, które trafia jako depozyt do operatora energii. Jeżeli pozwolenie otrzymuje i następuje przyłączenie do sieci, firma jest w stanie pokryć do 50 000 euro wartości kosztów przyłączeniowych biogazowni do sieci energetycznej. Jeżeli wartość przekroczy tę kwotę, wówczas wskazane jest, aby rolnik partycypował w kosztach.
Gdyby rolnikowi przydarzyła się jakaś awaria nie z jego winy, gdzie bakteria zostałaby zniszczona, następuje przerwa w spłacaniu kredytu. Firma robi wszystko, aby produkcja wróciła na swoje 100% wydajności, aby ponownie można było ten biometan sprzedawać.
Biogazownia jest od początku własnością rolnika, nie ma żadnego wpisu do hipoteki. Po 10 latach jest spłacona pozostała pożyczka, kończy się relacja firmy z rolnikiem. Jeżeli „wszystko funkcjonuje, wszystko w modelu pracuje, firma chętnie podejmuje współpracę przez dłuższy okres”.
Pożyczka jest udzielana rolnikowi przez inwestora. Energy Master to jest konsorcjum firm: jedna gwarantuje pomoc w finansowaniu, druga z firm gwarantuje odbiór biogazu, trzecia daje gwarancje bankowe na to, aby – w razie, gdyby inwestor ni był w stanie płacić – rolnik był zabezpieczony, kolejna firma zajmuje się wykonawstwem.
Jako podsumowanie prezentacji pojawiło się stwierdzenie, że „rolnik niczym nie ryzykuje, bo dostaje komplet urządzeń, korzysta z tego przez 10 lat i zasila swoje gospodarstwo, w zamian za to dzieli się produkowanym biogazem. Po 10 latach może zrobić z tym, co chce”.
Roman Wiatrowski zapytał: „czy mówimy o rolniku czy mówimy o przedsiębiorcy rolnym?”. Michał Brateus stwierdził, że „dotacja idzie za rolnikiem”. Jeżeli rolnik jest uczestnikiem spółki, wówczas może być beneficjentem dofinansowania. Prezes zarządu ZPDiWR zauważył, że dużych gospodarstw jest 5-6 tysięcy, ale gospodarze są płatnikami ZUS. Natomiast małych gospodarstw, które są płatnikami KRUS i do których jest kierowany ten program, jest mało.
Po prezentacji Roman Wiatrowski poprosił o zabranie głosu Krzysztofa Błaszkiewicza z firmy BluHolding.
Krzysztof Błaszkiewicz od 5 lat jest członkiem ZPDiWR. Wspiera związek technologicznie – maile, strony internetowe, odzyskiwanie danych.
Cała grupa holdingowa ma w swojej ofercie szereg usług. Głównie zajmuje się cyberbezpieczeństwem, informatyką. Naczelnym celem firmy jest bezpieczeństwo, innowacyjność, nowe technologie i sztuczna inteligencja – coś, czego trochę się boimy, a z drugiej strony z czym musimy się zmierzyć.
Krzysztof Błaszkiewicz zapewnił, że związek może liczyć na jego wsparcie, jeżeli chodzi o komputery i audyty bezpieczeństwa.
Przemysław Kałdowski, dyrektor BluHolding dodał, że „prezes bardzo mocno udziela się w sporcie, kształci młodzież, daje pracę, daje szansę zdobycia praktyki, doświadczenia wielu młodym ludziom”, również z branży informatycznej, z branży medialnej.
Jednym z tematów poruszonych w dyskusji była kwestia pomocy i wsparcia finansowego dla różnych projektów i inicjatyw.
Krzysztof Błaszkiewicz podał kilka przykładów wyłudzeń i oszustw finansowych i ostrzegł przed klikaniem w linki załączone do maili czy SMS-ów. Zadeklarował przeprowadzenie szkolenia dla przedsiębiorców zrzeszonych w związku „na co zwrócić uwagę, jak się trochę bronić”. Polecił wykonywanie audytu bezpieczeństwa systemów informatycznych.
Roman Wiatrowski podziękował za przybycie.